Używamy technologii takich jak pliki cookie do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji o urządzeniu. Robimy to, aby poprawić jakość przeglądania i wyświetlać spersonalizowane reklamy. Zgoda na te technologie pozwoli nam przetwarzać dane, takie jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak zgody lub wycofanie zgody może negatywnie wpłynąć na niektóre cechy i funkcje. Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Szczegóły znajdziesz w Regulaminie.

Napisz Opowiadanie na podstawie poniższego tekstu: Mężczyzna i...

Autor: YangStudio, 2015-06-14 18:36:31
Dodaj do:
Napisz Opowiadanie na podstawie poniższego tekstu:

Mężczyzna i kobieta wybudowali dom. Przedtem bardzo starannie wybrali miejsce – zadbali, żeby było dużo nieba nad głową, żeby blisko był las z konwaliami, jagodami i grzybami. Żeby niedaleko płynęła rzeczka z zaroślami dla słowików i było pole i łąka pełna kwiatów. Postarali się żeby w ogrodzie było słońce i cień do odpoczynku w upały. Pozwolili rosnąć starym drzewom i chwastom.
Trochę zapuścili ogród, żeby można się tam było bawić i biegać, nie martwiąc się że się coś zniszczy albo zdepcze.
Szykowali ten kawałek świata, by stał się dobrym miejscem na szczęśliwe dzieciństwo, ale dziecka ciągle nie mieli i martwili się tym bardzo.
Pewnego dnia Kobieta wyszła przed dom i ze zdziwieniem spostrzegła, że coś dziwnego stało się ze wszystkimi kolorami. Żółty był mniej słoneczny niż zwykle, czerwony mniej ognisty, zielony stracił swą soczystość, a niebieski poszarzał.
- Mężu, zobacz, co się stało! – zawołała Kobieta.
Mężczyzna popatrzył i powiedział, że to pewnie z powodu chmur i że nie warto się martwić, bo następnego dnia wszystko będzie jak zwykle. Ale następnego dnia było jeszcze gorzej i każdego kolejnego dnia kolorów po trochu ubywało.
Kobieta i Mężczyzna nie wiedzieli, co się stało, i nie umieli nie na to poradzić, a tym czasem ich świat tracił barwy i smutniał coraz bardziej, a oni też smutnieli i coraz bardziej nie mieli dziecka, chociaż tak za nim tęsknili.
Wreszcie pewnego wiosennego dnia, mimo że słońce świeciło bardzo mocno, w ich ogrodzie znikły ostatnie wspomnienia kolorów i niepodzielnie zapanowała szczerosmutna szarość. Wtedy Kobieta i Mężczyzna zrozumieli – ich dziecko urodziło się całkiem innym rodzicom. Kobieta płakała i miała całą twarz mokrą od łez. I Mężczyzna płakał, chociaż jego łez nie było widać, bo płakała jego dusza.
Wreszcie Mężczyzna powiedział:
- Chociaż nie urodziliśmy naszego dziecka, musimy je odnaleźć!
Słyszeli bowiem, że jeśli jakimś rodzicom urodzi się obce dziecko, oddają je na wychowanie do Domu Dzieci i tam prawdziwi rodzice mogą je odnaleźć.
Ale nie wiedzieli jak do tego Domu trafić. Poszli więc do Pani Która Wie.
- Pomóż nam odnaleźć nasze dziecko! Nie wiemy, gdzie go szukać!
Pani Która Wie przyjrzała się im i powiedziała:
- Może wam pomogę, a może nie. Dużo ludzi do mnie przychodzi. Musicie mnie przekonać, że warto pomóc właśnie wam.

Przychodzili więc do niej wiele razy. Wiosną zapytała ich:
- Po co wam dziecko? Z dziećmi jest tyle kłopotu!
- Nie mamy kogo kochać, nie mamy się o kogo troszczyć – powiedzieli Kobieta
i Mężczyzna.
Latem zapytała:
- Czy chcecie mieć dziecko na własność? A może wystarczy, jeśli pożyczę je wam na trochę?
- Dziecko nie może być niczyją własnością – odpowiedzieli.

Jesienią powiedziała:
- Jesteście za biedni. Cóż wy możecie mu dać?
- Miłość, prawdę i wolność – odrzekli.

A kiedy nastała zima, Kobieta powiedziała:
- Czekamy już bardzo długo. My możemy jeszcze dłużej czekać, ale nasze dziecko jest małe i ono już nie może czekać, bo nas potrzebuje!
- Tak, teraz widzę, że mogę wam pomóc. Idźcie do Królowej Domu Dzieci. – I Pani Która Wie wytłumaczyła im, jak tam trafić.
Kobieta i Mężczyzna poszli do Domu Dzieci. Dom był szary i stary, schowany za szarym murem i wcale nie wyglądał wesoło. Wewnątrz Domu było dużo ogromnych pokoi,
o wiele za dużych dla dzieci, a w nich malutkie łóżeczka i małe stoły z niskimi krzesłami.
I wszędzie było mnóstwo, mnóstwo kolorowych zabawek. I było tam dużo małych dzieci. Ale chociaż Królowa i jej pomocnice opiekowały się nimi najlepiej, jak umiały, dzieci były smutne, bo nie miały rodziców.
Królowa była bardzo mądra i bardzo kochała dzieci. I mimo smutku, który towarzyszył rozstaniu, była bardzo szczęśliwa, kiedy dzieci odchodziły z jej Domu do odnalezionych rodziców.
Na powitanie Królowa uśmiechnęła się do Kobiety i Mężczyzny.
- Cieszę się, że przyszliście. Czekałam na was. Jest tutaj chłopczyk, który ma dwa lata, możliwe, że to wasz synek.
- Nigdy go nie widzieliśmy ani nasz synek nie widział nas.
Jak więc mamy się rozpoznać? Czy się nie pomylimy?- niepokoili się Kobieta i Mężczyzna.
- Nie martwicie się – powiedziała Królowa – tylko nie patrzcie oczami, bo oczy nie wszystko widzą i mogą was zwieść. Patrzcie sercem, serce się nie pomyli.
I wtedy przyprowadzono Chłopczyka.
Kiedy Kobieta i Mężczyzna go ujrzeli, zdziwili się i przestraszyli – mały Chłopiec o niebieskich oczach miał całe ciało pokryte kolcami jak jeż. Pomyśleli, że znowu zaszła jakaś straszna pomyłka, bo to na pewno nie było ich dziecko – nie mogli przecież mieć synka jeża.
Ale gdy chłopiec powoli podszedł do nich, Kobieta wyciągnęła rękę, a on złapał ją za palec. I Kobieta zrozumiała, że nie może odtrącić jego ręki. Kobieta i Mężczyzna przychodzili do Chłopca -Jeża codziennie, bawili się z nim i starali się go oswoić, żeby się ich nie bał. Siódmego wieczora kiedy Kobieta miała odejść, Chłopiec-Jeż zaczął strasznie płakać i przytuliła go, a on przestał płakać i zasnął. To znaczyło, że nadszedł już czas,
i następnego ranka Kobieta i Mężczyzna zabrali Chłopca do domu.
W domu powiedzieli do niego:
- Będziesz miał na imię Piotruś, a my będziemy twoja Mamą i twoim Tatą.
Bo chociaż wcale nie mieli pewności, że są jego prawdziwymi rodzicami, wiedzieli, że Chłopiec-Jeż jest sam na świecie, a przecież każde dziecko musi mieć swoją mamę
i swojego tatę. A kiedy to powiedzieli, do ich ogrodu cichutko i niepostrzeżenie powróciły kolory i rozsiadły się na swoich miejscach.
- Już się stąd nie ruszymy – zaszeptały. – Chłopiec musi mieć pięknie i jasno!
Jedyną osobą, która rozpoznała Chłopca, była Babcia.
- Ależ tak, to jest mój wnuczek! – powiedziała.
- Skąd możesz to wiedzieć – pytała Kobieta – czy jesteś pewna?
- Oczywiście! Przecież go kocham – odrzekła Babcia.
Na początku było im wszystkim trudno. Chłopiec-Jeż znalazł się w nowym świecie
i potrzebował czasu, by się poczuć bezpiecznie. Nie umiał mówić, a Kobieta i Mężczyzna nie zawsze rozumieli, o co mu chodzi. Nie mieli pewności, czy dobrze opiekują się Piotrusiem, bo nie znali się Chłopcach-Jeżach, nie wiedzieli, czym go karmić, jak go kąpać, martwili się, czy dość ciepło go ubrali i brakowało im pomysłów, w co się z nim bawić. Trudno też było go przytulać i głaskać bo Chłopiec-Jeż nie był do tego przyzwyczajony i kłuł niemiłosiernie. Mężczyzna mówił do kobiety:
- Powinnaś bardziej uważać! Zobacz, jesteś cała pokłuta!
- To nic, zagoi się – mówiła Kobieta. – Wszystkie dzieci potrzebują przytulania. Widzisz, jak Piotruś to lubi! Zresztą spójrz, od głaskania trochę zmiękły mu kolce.
W styczniu Chłopiec-Jeż bał się odezwać na spacerze, nie chciał oddalać się od domu i często płakał. W lutym przestał bać się kotów, nauczył się wielu słów i z wielką ciekawością poznawał świat. Jednak nie chciał zasypiać sam, a przed zaśnięciem rzucał się jak ryba wyjęta z wody. W marcu nabrał więcej pewności siebie i często się uśmiechał. Kobieta wreszcie odważyła się powiedzieć do niego:
- Synku!
Zdziwiła się bo kilka kolców zniknęło.
Nadeszła wiosna. Tata nauczył Piotrusia jeździć na rowerze. Piotruś przytulał się do rodziców i nie pozwalał im odejść na krok.
- Te kolce rzeczywiście nas zmyliły! Kochamy go, to nasz synek! - powiedzieli Mama i Tata.
- I tak jest najpiękniejszy na świecie! – dodała jeszcze Mama.
Odpadły kolejne kolce.
Przyszło lato. Synek chlapał się w wodzie i bawił błotkiem. Był tym zachwycony. Ale w nocy ciągle budził się z krzykiem, a gdy Mama biegła do niego, odpychał ją i kłuł. Na szczęście kolców po trochu ubywało.
Jesienią zbierali grzyby, Piotruś bawił się jarzębiną i kasztanami. Przez całe noce Mama musiała trzymać go za rękę. Któregoś dnia zapytał ją:
- A u kogo ja byłem w brzuchu?
- Nie u mnie – odpowiedziała – miałeś wtedy inną mamę.
Na szczęście teraz jesteś z nami.
- Czy płakałaś, jak mnie nie było?
- Tak, bardzo płakałam. Tata też płakał. Ale teraz się cieszymy, bo jesteś z nami.
Tego dnia znikło wiele kolców.
Nastała zima. Palili ogień w kominku. Był śnieg i sanki, i Boże Narodzenie.
A pewnego dnia Mama upiekła tort i powiedziała:
- Dzisiaj mamy święto naszej rodziny. Mija właśnie rok, odkąd jesteśmy razem.
Przed zaśnięciem Piotruś powiedział:
- Mieszkałem w dużym, szarym domu, ale bałem się tam mieszkać. Te panie były miłe, ale obce.
- Teraz już jesteś z nami – Mama przytuliła go mocno.
Wreszcie ociepliło się i ptaki śpiewały, że idzie wiosna.
- Mamo, czy myślałaś, że będziesz mogła mnie urodzić? – pytał Piotruś.
- Tak, ale mi się nie udało. Na szczęście urodziła cię inna mam i dzięki temu jesteś
i możemy być razem. Bardzo cię kocham, synku – powiedziała Mama.
W nocy obudził się, ale nie płakał jak zwykle, tylko zawołał:
- Mamo!
Pierwszy raz w nocy zawołał „mamo”. Po kolcach nie było ani śladu.
Nie wiadomo dokładnie, co będzie dalej. Upłynie wiele lat, mały Piotruś stanie się
dużym Piotrkiem. Któregoś dnia pójdzie z rodzicami na spacer, a kiedy wyjdą na łąkę, rozpostrze ramiona, zamacha nimi jak skrzydłami i wzbije się w powietrze. Pomacha do nich z daleka i odleci. A oni będą patrzeć i będzie im smutno, że odlatuje, ale będą też rozumieli, że tak musi być.
Leć, synku! Jak to dobrze, że nie boisz się latać.

Rozwiązania (0)

Dodaj rozwiązanie
AEGEE - Logo
...