Używamy technologii takich jak pliki cookie do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji o urządzeniu. Robimy to, aby poprawić jakość przeglądania i wyświetlać spersonalizowane reklamy. Zgoda na te technologie pozwoli nam przetwarzać dane, takie jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak zgody lub wycofanie zgody może negatywnie wpłynąć na niektóre cechy i funkcje. Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Szczegóły znajdziesz w Regulaminie.

Andrzej Stasiuk Wschód Patrzyłem przez rzekę na krainę...

Autor: trusia943, 2016-04-09 19:18:10
Dodaj do:
Andrzej Stasiuk
Wschód
Patrzyłem przez rzekę na krainę dzieciństwa. Widziałem białe mury dawnego
prawosławnego monastyru Chrystusa Zbawiciela w rusko-bizantyjskim stylu. Trochę dalej na
północ wieżyczkę dawnej unickiej cerkwi, a teraz kościoła katolickiego. Pamiętałem jego
drewniany, kadzidlany i woskowy zapach. Patrzyłem w stronę minionych dni. [...] Porzuciłem
żwirówkę i wróciłem na asfalt. Za wsią dogoniłem dwóch chłopców na rowerach. Jeden wiózł
gwiazdę betlejemską na kiju. Była z szarej tektury, jeszcze niepozłocona. Miała kolor ziemi
i łąk. Wiatr wiał i jechali z trudem. W głąb pejzażu, który wydawał się bardzo stary i ledwo
naruszony ludzkim życiem. Obraz był prosty i piękny. Pochyleni, pod wiatr, jechali wskroś pustki,
by gdzieś pozłocić tę gwiazdę. Wydobyć ją z burej materialności, uwolnić
z podmokłego, przedwiecznego krajobrazu i choć trochę naznaczyć nadprzyrodzonością.
Na starych i czarnych od smaru rowerach jechali po złoto, kadzidło i mirrę. Dwa tygodnie
przed świętami Trzech Króli. Mieli tyle lat co ja, gdy przyjeżdżałem w te strony, by na zawsze je
zapamiętać. Teraz powracałem, by cokolwiek zrozumieć z własnego życia. Wyprzedziłem ich i po
chwili znowu skręciłem w nasiąkniętą żwirówkę. [...] Ujechałem, jak daleko się dało. Piaszczysty
wądół przepadł w sośninie.
Wysiadłem i poszedłem nad rzekę. Była szarobłękitna, a nie zielona. Płynęła wolno pod
niskim niebem i zostawiała wieś za sobą. Zawsze miałem słabość do miejsc, z których można tylko
wracać, do miejsc, które leżą na końcu. Zawsze. Instynktownie ich szukałem. [...] Po lewej było
wzgórze usypane w zamierzchłej przeszłości.
Siadywałem na nim z wiejskimi chłopakami i patrzyłem na drugą stronę, na miejsce, w
którym stałem teraz. Wyobrażałem sobie, że kiedyś wybiorę się za rzekę, a potem jeszcze dalej i
dalej. [...] No bo jak to jest? Że z czasem oddalamy się od miejsca własnych narodzin i to ma być
ucieczka, zdrada, emigracja? I wszystko, co robimy, jest próbą powrotu? Że życie to wygnanie? Jak
u jakichś bośniackich bogomiłów?1 I jak u Breakoutu2 , że „rzeka dzieciństwa”? Jak ten mój Bug,
nad który muszę czasami powrócić, żeby choć na chwilę wymknąć się wygnaniu i przechytrzyć
samotność? Jak to jest? Że im szersze zataczamy kręgi, tym wyraźniejszy jest środek tego krążenia i
tym silniejsze przyciąganie?
Źródło: Andrzej Stasiuk, Wschód, Wołowiec 2014, s. 99–105.
1 Bogomiłowie – wyznawcy jednej z sekt chrześcijańskich.
2 Breakout – polski zespół bluesrockowy, założony w 1968 r.
Jak artyści kreują obrazy krainy dzieciństwa? Odpowiedz, odwołując się do fragmentu
utworu Andrzeja Stasiuka Wschód oraz wybranych tekstów kultury.

Rozwiązania (0)

Dodaj rozwiązanie
AEGEE - Logo
...